Laura, Lulu, Lora, Laurcia, Lurcia, Laurka. Każdy w szkole wołał na mnie inaczej. Ale szczerze mówiąc, uwielbiałam jak ktoś przekręcał moje imię. Nawet nauczyciele mieli swoje ulubione. Tak samo w stosunku do Camerona. Z tym, że na niego mówią Cammy. A raczej mówię ja, mama... I to w sumie tyle. Może to dlatego, że każdą dziewczynę, która tylko się do niego zbliżała, obarczałam morderczym wzrokiem, więc nie dość, że boi się podejść, to co dopiero zdrobnić jego imię. Ale to nie dlatego, że taki mam kaprys. Egoistka. Wcale nie. Po prostu rok temu, nijaka Katy Brown go rzuciła. I to nie w sposób typu: 'Przepraszam cię Cameron, mam zbyt dużo na głowie', czy 'Bardzo mi przykro, nie chcę ciebie zaniedbać, a nie mam zbyt dużo wolnego czasu.. Będzie mi ciebie brakowało'... Ona podczas wiosennego balu, na który pierwotnie miała iść z moim bratem, zupełnie go olała i przy ludziach narobiła mu wstydu, obściskując się z innym. Myślałam, że pęknie mu serce, tak jak i mi. Gdy on cierpi, ja też.
W każdym razie Katy dostała za swoje. Gdy jej ojciec dowiedział się o wszystkim, kazał jej publicznie przeprosić mojego brata, podczas apelu dla uczniów. (Wtedy każdy uczeń może wyrazić co mu się podoba, co nie, czy po prostu coś ogłosić.) W dodatku została obrzucona samolocikami z papieru. Było to trochę dziecinne, ale śmieszne. Na koniec złamał jej się obcas. Pff.. Nash to nawet nagrał. Właśnie.. Nash..
-Hej Nash! - delikatnie się przytuliliśmy.
-Cameron! Stary! - obydwoje zaczęli się śmiać i poklepali się po przyjacielsku.
Nash był naszym najlepszym przyjacielem. Uwielbialiśmy się razem wydurniać, oglądać filmy, po prostu - być razem. Nash miał nawet swój własny pokój u nas w domu. Luksusowy, wysoki na 250 metrów, cały przeszklony, apartamentowiec z widokiem na całe miasto. Nasz apartament był dwupoziomowy, na najwyższym piętrze. Ponoć największy. Cały urządzony w nowoczesnym stylu, przez architekta, który od lat przyjaźnił się z mamą. Każdy pokój był przeszklony i pomalowany na jasne barwy. Zaczynając od białego, który przeważał szczególnie w dolnej części, kończąc na 'kawie z mlekiem' w sypialniach. Pierwsze piętro obejmowało ogromny salon, z wielkim, cieniutkim, powieszonym na ścianie telewizorem, wokół którego stały skórzane sofy i fotele, szklany stół i karmelowy, puchaty dywanik. To właśnie do tego pokoju wchodziło się przez mały korytarzyk z drzwiami wejściowymi. Po lewo, znajdowała się odsłonięta kuchnia, z białymi, lśniącymi od czystości meblami i wbudowaną lodówką oraz kuchenką najnowszej generacji. Te dwa przestronne pomieszczenia, przedzielał jedynie długi stół na dziesięć osób. Po lewo natomiast stały kręcone, ale dość szerokie schody, a przed nimi łazienka. Okrągła wanna stojąca po środku, sprawiała wrażenie, jak z jakiegoś romantycznego filmu. Spokojnie zmieściłyby się w niej ze cztery osoby. To było raczej.. Jacuzzi? Ale wiem jedno. Wieczorem, można tam siedzieć godzinami i przyglądać się światłom Nowego Jorku. Na szczęście byliśmy tak wysoko, że nie było opcji, by ktoś nas podglądał. Jednak mama zainwestowała w specjalne okna, by móc widzieć tylko od środka. Piękne lustra, umywalka i szafeczki. Tak, to było to. Z Cameronem mieliśmy prawie identyczne łazienki, z tym, że mieliśmy mniejszą wannę. Dlaczego? Nie wnikam. To łazienka mamy i jej partnera. Nie moja sprawa. Obok łazienki było jeszcze biuro mamy, które było najmniejszym pomieszczeniem. Delikatne białe biurko, a na nim laptop, sterta katalogów, papierów.. No i oczywiście skórzany fotel i manekin na którym zawsze wisiało kilkanaście ubrań. Na górze było sześć pokoi (plus trzy garderoby). Szło się jasnym korytarzem, który pomiędzy drzwiami miał wbudowane akwaria. Jedno było nawet z meduzami. To pomiędzy moimi drzwiami, a Camerona. Kochaliśmy na nie patrzeć. Są takie delikatne, spokojne. Pierwsza była garderoba mamy i jej chłopaka(?) Raczej tam nie bywałam. Następna była ich sypialnia. Ogromne łoże z baldachimem, wielkie dwie lampy i małe stoliczki (do kompletu), milutki dywan i kupa poduszek. Dalej był pokój, Camerona. Ogromne łózko, także masa poduszek, poniekąd porozrzucane ubrania, szklane biurko, a na nim zawsze otwarty laptop i jakieś książki, wielki telewizor na ścianie.. A! No i ze trzy konsole. Po lewo były drugie drzwi, które prowadziły do jego 'ukochanej' garderoby. Niestety w tych sprawach, z mamą nie da się wygrać. Tak jak wspominałam, za akwarium były drzwi od mojego pokoju. Za wiele nie różnił się od Camerona. Może tylko kolorem pościeli (wolałam białą, a on błękitno-białą), albo konsolami.. Ja ich nie miałam. Za to mama postanowiła wyposażyć mnie w ozdobną toaletkę z podświetlanym lustrem. Obok niej po prawo były także drzwi do garderoby. Dalej był tak zwany pokój 'Nash'a'. Zawsze jak do nas przychodził to spaliśmy tam we trójkę, a jak mieszkał u nas kiedyś miesiąc, to przywłaszczył sobie właśnie ten pokój. Był w sumie identyczny, jak mój i brata, tylko stało tam większe łóżko i dodatkowo sofa, większy telewizor i jakieś konsole, które pokupowali razem z Cameronem. Trzeba przyznać, że nasza mama kochała Nash'a jak własne dziecko i działało to w dwie strony, bo w ogromnej willi z basenem Nash'a, także mieliśmy swój pokój. Nasze rodziny były bardzo zaprzyjaźnione i podobne. Jego mama była natomiast menadżerką gwiazd, i w odróżnieniu od nas, miał tatę, który pracował razem z mamą. Bardzo się kochali co było widać z kilometra. Tego mu zawsze zazdrościłam. Naprzeciwko były dwie łazienki, a obok druga sypialnia.. Po co? Sama nie wiem. Podobno służy ona do tego, że kiedy mama, czy jej partner wraca późno, to idzie tam spać by nie budzić drugiego.. Bez sensu. A! No i zapomniałam o jednym! Przy kuchni znajdował się mały pokoik Emily z łazienką. To tyle.
-Szczerze mówiąc, to już mam dosyć - kontynuował Nash.
-Jutro się zrywam.
-Zrywamy - poprawił go Cameron.
-Sorcia - jeszcze zaspany, wzruszył ramionami.
-W ogóle ma do nas dołączyć jakiś dwóch gości. Emm.. Olivier.. Nie.. Oliver? O tak! Oliver jakiś tam i Andy. Chyba.. Chyba Andy..
-O rany, serio? Nie lubię takich akcji - skrzyżowałam ramiona.
-Oj tam. Co się przejmujesz?! W szkole spędzamy najmniej czasu!
-W sumie racja - rozchmurzyłam się i objęłam Camerona i Nasha.
Takim właśnie sposobem, dotarliśmy na pierwszą lekcję.
★★★
Mam nadzieję, że chociaż troszkę się podoba. Jak na razie jest nudnawo, ale obiecuję, że to się zmieni ♥
Komentujcie, komentujcie, komentujcie, kochani bardzo Was o to proszę, bo nie wiem co sądzicie, a to dla mnie bardzo ważne :<
I dziękuję wszystkim, którzy czytają bardzo bardzo ♥♥
Rozdział jest boski. Pisz szybko następny.
OdpowiedzUsuń*-* jeej ^^ Oliver i Andy <3 cudowne opisy. Dodawaj szybko następny (:
OdpowiedzUsuń